— Bądź zdrów! bądź zdrów! żegnam!
— Bądź zdrów!
Wicehrabia de Marmagne, z wyrazem głębokiego żalu na twarzy, uścisnąwszy rękę prewota, jak gdyby żegnał się z nim na zawsze, oddalił się wznosząc ręce ku niebu.
Prewot poszedł za nim i sam zamknął drzwi od ulicy.
Można się domyśleć, jak ta przyjacielska rozmowa rozjątrzyła krew i poruszyła żółć panu d’Estourville.
Dla tego też myślał na kimby mógł wywrzeć swój zły humor, gdy nagle przypomniał sobie młodzieńca, którego widział wychodzącego z Wielkiego Nesle w chwili, gdy wchodził z hrabią, d’Orbec.
Ponieważ Raimbault był niedaleko, przywołał go do siebie i rozkazał wyznać wszystko co wiedział o tym młodym nieznajomym.
Ogrodnik odpowiedział, że nieznajomy przedstawił się w imieniu króla, dla obejrzenia Wielkiego Nesle i że zaprowadził go do pani Perrine, która go uprzejmie oprowadziła po całym gmachu.
Prewot udał się czem prędzej do Małego Nesle, dla wybadania zacnej ochmistrzyni; lecz na nieszczęście, wyszła dopiero co za sprawunkami tygodniowemi.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/155
Ta strona została przepisana.