Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/16

Ta strona została przepisana.

się po raz dwudziesty — lecz tym razem dając przejście tej, na którą oczekiwał. Taż sama matrona była przy jej boku; nadto dwóch zbrojnych ze straży prewotalnej o dziesięć kroków za nią postępowało.
Udano się tą samą drogą co przed trzema godzinami, to jest przez most Zamiany, ulicę de la Barillerie, most Ś-go Michała i bulwarki; tylko minięto Augustyanów i o trzysta kroków dalej — zatrzymano się przed ogromną bramą, przy której znajdowała się także mała furtka.
Ochmistrzyni zapukała; odźwierny natychmiast otworzył.
Dwóch żołnierzy oddawszy głęboki ukłon, oddaliło się drogą ku Châtelet a nasz artysta po raz drugi znalazł się przed zamkniętemi drzwami.
Pozostałby tak niezawodnie do rana, gdyż rozpoczył już czwarty oddział swoich marzeń. Lecz przypadek zrządził, że jakiś podchmiely przechodzień uderzył o niego głową.
— Hola przyjacielu — rzekł przechodzący — powiedzno, bez urazy tylko, czy jesteś człowiekiem czy słupem? Jeżeliś słup, to pełnij dalej swój obowiązek — a w takim razie nie zaczepiam cię; jeżeliś człowiek, to się umknij i przejść mi dozwól!
— Wybacz mi — odpowiedział młodzieniec