ani wojną, doznawał jakiejś gorączkowej niecierpliwości, która, jeżeliby taki stan rzeczy dłużej potrwał, mogła była przywieść go do szaleństwa, tak samo jak gubernatora zamku Świętego Anioła; prewot stracił sen, apetyt i chudł widocznie.
Kiedy niekiedy dobywał nagle szpady i wywijał nią wołając:
— Niechaj przyjdzie ten łotr! niech się pokaże! jestem gotów, czekam na niego!
Benvenuto nie pokazywał się.
Dlatego pan d’Estourville, w chwilach spokojnej rozwagi, wmawiał sam w siebie, że złotnik miał język dłuższy niż szpadę i że nigdy nie odważyłby się wykonać swoich zuchwałych zamiarów.
W jednej z tych chwil, Blanka wyszedłszy przypadkiem ze swojego pokoju, spostrzegła wszystkie te przygotowania do wojny i zapytała ojca co to znaczy.
— Chcę ukarać jednego łotra, oto wszystko, odrzekł prewot.
A ponieważ karać należało do obowiązków prewota, Blanka nie pytała nawet kto był ten łotr, którego gotowano się ukarać; tem bardziej, że sama dosyć własnemi troskami zajętą była, aby
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/162
Ta strona została przepisana.