Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/164

Ta strona została przepisana.

artystę, który mówił z takiem wzruszeniem i wdziękiem, tego pięknego Askania, który zdawał się mieć tyle szczęścia, tyle miłości do udzielenia.
Lecz gdy bicie serca i rumieniec na twarzy uprzedzały Blankę, że obraz nieznajomego zajmował już od dawna jej myśli, starała się odpędzić to słodkie marzenie i dopięła swego zamiaru. Stawiała sobie przed oczy smutną rzeczywistość; zresztą, od czasu jak ojciec oznajmił jej zamiar wydania za mąż, surowo zabroniła pani Perrine przyjmować Askania, pod jakimkolwiek bądź pozorem, grożąc, że powie wszystko ojcu, jeżeli nie będzie posłuszną, a ponieważ ochmistrzyni bała się, aby ją nie posądzono o wspólnictwo, zamilczała przeto o nieprzyjaznych zamiarach Askania. Biedna więc Blanka sądziła się bezpieczną z tej strony.
Jednak nie trzeba mniemać, ażeby to łagodne dziecię gotowe było poddać się jak ofiara rozkazom ojcowskim.
Nie! cała jej istność oburzała się na wspomnienie związku z człowiekiem, ku któremu czułaby nienawiść, gdyby znała to uczucie.
Dlatego pod jej pięknem bladem czołem, roiło się tysiące myśli nieznanych jej dotąd; tysiące zamiarów oporu i nieposłuszeństwa, które prawie