Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/169

Ta strona została przepisana.

z tych trwałych i groźnych gmachów feodalnych, które z łatwością mogły się bronić samym swoim ogromem, byleby tylko bramy były mocno zamknięte i odeprzeć bez obcej pomocy napastników.
Ukończywszy tę czynność, podług wszelkich prawideł strategiki starożytnej i nowoczesnej, i sądząc, że należało wezwać załogę do poddania się przed rozpoczęciem oblężenia, Benvenuto zapukał do małych drzwi pałacu, któremi już raz wszedł Askanio.
Teraz podobnież otworzyło się okienko, lecz zamiast spokojnego ogrodnika, ukazał się groźnej postaci sierżant.
— Czego chcecie? — odezwał się do nieznajomego, który zapukał do drzwi Nesle.
— Objąć w posiadanie pałac, którego własność została przyznaną mnie, Benvenutowi Cellini — odpowiedział złotnik.
— Dobrze, zaczekajcie — rzekł zacny sierżant, i pośpieszył, stosownie do otrzymanego rozkazu, uwiadomić pana d’Estourville.
Za chwilę powrócił w towarzystwie prewota, który nie pokazując się i wstrzymując oddech, podsłuchiwał w kącie, otoczony częścią swojego garnizonu, ażeby lepiej mógł sądzić o ważności wypadku.