Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/170

Ta strona została przepisana.

— Nie wiemy co chcecie mówić — odpowiedział sierżant.
— A więc — rzekł Benvenuto Cellini — oddaj ten pargamin panu prewotowi; jestto wiarogodna kopia aktu donacyi.
I podał pargamin przez okienko.
Sierżant oddalił się po raz drugi, lecz ponieważ tym razem miał bardzo blisko prewota, któremu oddał pismo, okienko otworzyło się prawie natychmiast.
— Oto odpowiedź! — rzekł sierżant, podając przez kratę pargamin podarty w kawałki.
— Bardzo dobrze — odpowiedział Cellini z największą spokojnością. — Do zobaczenia.
I ucieszony uwagą, z jaką Askanio naśladował go w rozpoznawaniu miejscowości i trafnemi spostrzeżeniani jakich mu udzielił w tym przedmiocie, powrócił do pracowni, zapewniając swojego ucznia, że byłby wielkim wodzem gdyby nie był przeznaczony zostać większym jeszcze artystą, co w oczach Celliniego daleko więcej warte było.
Nazajutrz słońce wspaniale wzniosło się na horyzont; Benvenuto wczoraj jeszcze prosił swoich uczniów i robotników, ażeby przybyli do pracowni pomimo dnia niedzielnego; żaden z nich nie uchybił wezwaniu.
— Moje dzieci — rzekł do nich mistrz —