Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/176

Ta strona została przepisana.

zgoda! wstąpiemy do kościoła Augustyanów, który jest najbliższy pałacu Nesle i zostawiemy cię tam, Katarzyno.
Wtedy, ponieważ wszystkie przygotowania były ukończone, przydano do broni zaczepnej i odpornej młoty, obcęgi, drabiny i liny i udano się w pochód nie gromadnie lecz po dwóch i w dosyć znacznej odległości, aby nie zwrócić na siebie uwagi.
Nie dlatego, aby podobne przedsięwzięcie było osobliwością w owym czasie, lecz prawdę mówiąc, nie obierano nigdy na to niedzieli, ani godziny południowej i trzeba było całej śmiałości Benvenuta Cellini, podtrzymywanej zresztą uczuciem swojego prawa, na tak ryzykowne przedsiewzięcie.
Wszyscy więc nasi bohaterowie przybyli jeden za drugim do kościoła Augustyanów i złożywszy broń i narzędzia u zakrystyana, który był przyjacielem Szymona mańkuta, pobożnie wysłuchali Mszy Świętej i błagali Boga o łaskę zabicia jak najwięcej nieprzyjaciół,.
Jednakże winniśmy powiedzieć, że pomimo ważności położenia i pomimo wielkiej pobożności, Benvenuto zaledwie wszedł do kościoła, okazywał szczególniejsze roztargnienie; nieco za nim, lecz po drugiej stronie kościoła, modliła się ze mszału