Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/186

Ta strona została przepisana.

gola, który dźwigając na sobie dwie zbroje, nie mógł cofnąć się na równi z innemi i dostał kamieniem w piętę.
Co do Hermana, ten nie zważając na nic, zbliżył się do drzwi i zaczął w nie uderzać tak silnie, że widocznem było, iż choćby niewiem jak były mocne, nie zdołają wytrzymać podobnych razów.
Benvenuto i jego oddział stali z muszkietami w ręku i gotowi byli dać ognia gdyby ktokolwiek się ukazał; lecz nikogo nie było widać na murach i Wielki Nesle zdawał się być bronionym przez jakiś niewidzialny garnizon.
Wściekał się więc, że nie mógł przyjść na pomoc swemu dzielnemu niemcowi.
Nagle spostrzegł starą wieżę Nesle, która jak mówiliśmy, była z drugiej strony bulwaru i samotnie kąpała swe stopy w Sekwanie.
— Zaczekaj Herman — zawołał Cellini — zaczekaj mój dzielny chłopcze, pałac Nesle do nas należy, tak niewątpliwie, jak się nazywam Benvenuto Cellini.
Potem dając znak Askaniowi i dwom jego towarzyszom aby udali się za nim, pobiegł ku wieży, gdy tymczasem Herman stosując się do rozkazów swego wodza, cofnął się na cztery kro-