Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/189

Ta strona została przepisana.

— A ten co tak dzielnie wali we drzwi, także do was należy, nieprawdaż?
— To jest Herman — rzekł dumnie mały Jehan.
— Do licha! to mi chwat — rzekł student. Muszę mu powinszować.
I z rękami w kieszeniach, nie troszcząc się bynajmniej o kule świszczące nad jego głową, zbliżył się do dzielnego niemca, który ciągnął swoję pracę z taką regularnością, jak machina w ruch wprowadzona przez doskonałe koła.
— Czy potrzebujesz czego kochany Go liacie? — rzekł Jakób Aubry — oddaję się na twoje usługi.
— Pić mi się chce — rzekł Herman, nie przestawając uderzać.
— Do licha! łatwo temu uwierzyć widząc twoje zatrudnienie, chciałbym mieć pod ręką beczkę piwa, ażebym mógł ci ją ofiarować.
— Wody — rzekł Herman — wody!
— Poprzestaniesz na tym napoju? Zgoda, niedaleko mamy rzekę, za chwilę będziesz miał czego żądasz.
Jakób Aubry pobiegł ku Sekwanie, nabrał w czapkę wody i przyniósł ją niemcowi.
Ten postawił belkę, jednym łykiem pochło-