Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/190

Ta strona została przepisana.

nął wszystką wodę a oddając studentowi próżną, czapkę:
— Dziękuję — rzekł, biorąc znowu belkę i ciągnąc dalej przerwaną pracę.
Po kilku uderzeniach, odezwał się:
— Idź oświadcz mistrzowi, że robota postępuje, niech się ma na pogotowiu.
Jakób Aubry pośpieszył ku wieży i za chwilę był pomiędzy Askaniem i Cellinim, którzy z muszkietami w ręku, utrzymywali tak dobry ogień, że uczynili już niezdatnemi do boju dwóch lub trzech ludzi prewota.
Jednak, ponieważ jak Herman kazał oznajmić Celliniemu, drzwi niedługo miały ustąpić, prewot postanowił użyć ostatniego wysilenia, i tak zdołał zachęcić swoich żołnierzy, że kamienie znowu zaczęły spadać; lecz dwa strzały z oddziału Celliniego ostudziły zapał oblężonych, którzy pomimo wszelkich przełożeń i obietnic prewota, trzymali się w ukryciu.
Widząc to pan d’Estourville postąpił sam i biorąc w ręce ogromny kamień, zamierzał rzucić go na Hermana.
Lecz Benvenuto nie był człowiekiem dającym się podejść niespodzianie; skoro tylko ujrzał nierozsądnego co szedł tam gdzie nikt nie śmiał się pokazać, wymierzył swój muszkiet; pan