Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/199

Ta strona została przepisana.

liczby, w jednej chwili ujrzeli się rozproszonomi a dwóch lub trzech z najodważniejszych, ranieni i niezdolni już do walki, zmuszeni byli wycofać się, Prewot poznał niebezpieczeństwo, a że był odważny i jak mówiliśmy, w swoim czasie dzielnie robił bronią, rzucił się ku temu strasznemu Celliniemu, przed którym wszystko ustępowało i znalazł się z nim twarz w twarz.
— Do mnie! — zawołał — do mnie, nikczemny rozbójniku, i niech wszystko skończy się między nami. Dalej!
— O! na moję duszę, nie pragnę niczego więcej panie Robercie — odrzekł Benvenuto. I jeżeli zechcesz powiedzieć swoim ludziom, aby nam nie przeszkadzali, służę ci...
— Stójcie spokojnie! — rzekł prewot.
— Niech żaden się nie ruszy! — krzyknął Cellini.
Walczący pozostali na swoich miejscach, milczący i nieruchomi, jak ci rycerze Homera, którzy przerwali walkę, aby nic nie stracić z bitwy dwóch wsławionych wodzów.
Wtedy, ponieważ prewot i Cellini trzymali każdy gołą szpadę w ręku, rzucili się na siebie.
Prewot był biegłym w robieniu bronią, Cellini mistrzem w tej sztuce.