śmy, pchnięcie w ramię, które bez niego przeszyłoby niewątpliwie prewota.
Widzieliśmy co zaszło po tym wypadku; Benvenuto w rozpaczy rzucił się w objęcia Askania; Herman zamknął prewota w więzieniu, z którego sam przed chwilą wyszedł, a Jakób Aubry dostawszy się na wał, klaskał w ręcę i głosił zwycięztwo.
Zwycięztwo w istocie było zupełne; ludzie prewota widząc, że ich pan został więźniem, nie próbowali nawet odbić go i złożyli broń.
Przeto oblegający weszli wszyscy na dziedziniec wielkiego Nesle, od tej chwili ich własności, zamknęli za sobą drzwi, zostawiając na ulicy ludzi prewota.
Co do Benvenuta, ten nie widział nic co się działo koło niego; trzymał ciągle Askania w swoich objęciach, zdjął zeń koszulę drucianą, rozdarł kaftan i doszedł nareszcie do rany, z której dobywającą się krew tamował chustką od nosa.
— Mój Askanio, moje dziecię — powtarzał bez ustanku — raniony, raniony przezemnie! co tam mówi twoja matka w niebie? Przebacz mi Stefana, przebacz! Cierpisz? odpowiedz. Czy moja ręka cię uraża? Ta krew nie chce się dać zatamować? Chirurga prędzej!... Czy kto pójdzie po chirurga?
Jakób Aubry wybiegł.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/211
Ta strona została przepisana.