Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/215

Ta strona została przepisana.

był o Askania; w waszym pałacu? Więc chcesz koniecznie rozpoczynać bójkę na nowo?
— Jakto? — zawołał prewot, zamierzyłbyś więc wypędzić mnie ztąd i moję córkę?
— Bynajmniej. Zajmujecie mały Nesle; zatrzymacie go przeto i żyjmy jak dobrzy sąsiedzi. Co do nas, pozwolisz pan, że Askanio pozostanie od tej chwili w wielkim Nesle, gdzie przybędziemy wszyscy dziś wieczór. Z tem wszystkiem, jeżeli przekładasz pan wojnę...
— O! mój ojcze! — zawołała Blanka.
— Nie! wolę pokój! — rzekł prewot.
— Nie ma pokoju bez warunków, panie prewocie — rzekł Benvenuto. Uczyń mi zaszczyt towarzyszenia do wielkiego Nosie lub przyjmij mię w małym, a ułożymy traktat.
— Pójdę z panem — rzekł prewot.
— Zgoda! — odpowiedział Cellini.
— Blanko — rzekł pan d’Estourville do córki — idź do siebie i czekaj tam mojego powrotu.
Blanka, pomimo tonu w jakim rozkaz ten był wyrzeczony, nadstawiła czoło do pocałowania ojca i ukłoniwszy się spojrzeniem, które wymierzyła do wszystkich, ażeby Askanio miał także w niem udział, oddaliła się.