Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/216

Ta strona została przepisana.

Askanio poprowadził za nią oczyma, aż dopóki nie zniknęła.
Potem, gdy nic go już nie zatrzymywało na podwórzu, sam zażądał udać się do mieszkania.
Herman więc wziął go na ręce jak dziecko i przeniósł do wielkiego Nesle.
— Dalibóg, panie Robercie — rzekł Benvenuto, który także wiódł oczyma za młodą dziewczyną — dalibóg, bardzo roztropnie uczyniłeś oddalając z tąd waszą córkę, na honor wdzięczny wam jestem za tę ostrożność; obecność panny Blanki mogłaby mówię zaszkodzić moim interesom, czyniąc mię zbyt słabym i kazałaby mi zapomnieć, że jestem zwycięzcą, pamiętając tylko na to, że jestem artystą, to jest kochankiem wszelkiego doskonałego kształtu i każdej boskiej piękności.
Pan d’Estourville odpowiedział na ten komplement wykrzywieniem twarzy niezbyt uprzejmem; jednak udał się za złotnikiem nie okazując otwarcie złego humoru, lecz odgrażając się w duchu; Cellini, ażeby go zupełnie przywieść do wściekłości, prosił aby obszedł z nim jego nowe mieszkanie.
Zaproszenie uczynione było z taką grzecznością, że niepodobna było odmówić; prewot więc, chcąc niechcąc, poszedł za swoim sąsiadem, który