nie przepuścił mu ani jednego zakątka ogrodu, ani jednego pokoju w pałacu.
— Wszystko to jest przepyszne — rzekł Benvenuto skoro ukończyli przechadzkę, którą każdy z nich odbywał z odmiennem zupełnie uczuciem.
— Teraz panie prewocie, pojmuję i tłómaczę sobie twój wstręt do opuszczenia tego gmachu; lecz nie potrzebuję ci mówić, że będziesz zawsze bardzo mile widzianym gościem, gdy zechcesz uczynić mi jak dzisiaj, zaszczyt odwiedzenia mojego ubogiego mieszkania.
— Zapominasz pan, że dziś przybyłem tu jedynie dla usłyszenia twoich warunków i przedstawienie ci moich. Słucham...
— Jakto, panie Robercie! ja to przeciwnie jestem na twoje usługi. Jeżeli raczysz mi pozwolić przedstawić ci najprzód moje żądania, będziesz mógł potem wyrazić swoję wolę.
— Mów pan.
— Przedewszystkiem, warunek główny.
— Jakiż?
— Oto jest:
I Benvenuto wyjął z kieszeni papier i czytał:
— „Art. 1. Pan Robert d’Estourville, prewot Paryża, uznaje prawa Benvenuta Celliniego do posiadania wielkiego Nesle, odstępuje mu go
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/217
Ta strona została przepisana.