Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/22

Ta strona została przepisana.

Drzwi otworzyły się i Askanio wszedł.
Ładna dziewczyna od ośmnastu do dwudziestu lat, czarno-włosa, żywa, mała lecz doskonale zbudowana, przyjęła młodzieńca z tysiącznemi wybuchami radości.
— Otóż mamy zbiega! — zawołała — przecież powrócił.
I pobiegła a raczej poskoczyła, by uprzedzić o jego przybyciu, gasząc z prędkości lampę, którą niosła i zostawiając otworem drzwi od ulicy; lecz Askanio, daleko mniej od Katarzyny roztrzepany, zamknąć ich nie zapomniał.
Młodzieniec pomimo ciemności w jakiej go zostawiła Katarzyna, przeszedł krokiem pewnym dosyć obszerny dziedziniec, brukowany wprawdzie lecz zarosły trawą i otoczony wielkiemi budynkami posępnego pozoru.
Było to mieszkanie kardynała de Ferrare, chociaż już oddawna właściciel go nie zajmował.
Askanio wbiegł lekko na ganek po obrosłych mchem schodach i wszedł do ogromnej sali, jedynej w całym domu, gdzie było widać światło.
Była to sala w rodzaju refektarza klasztornego, smutna, posępna i naga zazwyczaj; lecz od dwóch miesięcy świetna, życia i wesołości pełna.
W istocie od 2-ch miesięcy w tej zimnej i ogromnej sali, wszystko było w ruchu, wszystko pracowa-