Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/228

Ta strona została przepisana.

— Podwójnie zatem ci dziękuję, raz za podarunek, powtóre za radę.
Marmagne zachwycony, włożył przywilej do kieszeni i wyszedł spiesznie w celu zatrzymania swoich dwóch najemnych żołnierzy.
— Wybornie — rzekł zacierając ręce i prowadząc za nim oczyma pan d’Estourville. Jedno z dwojga: albo ty mnie pomścisz za zwycięztwo Benvenuta, albo Benvenuto za twoje przycinki; w każdym razie skorzystam. Niech się biją między sobą, niech się zabijają, ja będę przyklaskiwał za każdym ciosem, gdyż każdy sprawi mi rozkosz.
Podczas gdy nienawiść prewota zagraża mieszkańcom wielkiego Nesle, przebądźmy Sekwanę i zobaczmy w jakiem usposobieniu oczekują tam jej skutków.
Benvenuto spokojny i zaufany w sobie, wziął się jak powiedzieliśmy do pracy, nie domyślając się ani obawiając urazy pana d’Estourville.
Oto jak czas przepędzał: wstawał równo z dniem i udawał się do małego samotnego pokoju, który odkrył po nad ludwisarnią a którego okno wychodziło ukośnie na taras małego Nesle.
Tam modelował małą statuę Heby.
Po obiedzie, to jest o pierwszej godzinie udawał się do pracowni, gdzie tworzył model Jowisza;