Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/235

Ta strona została przepisana.

wysadzona potrójnym rzędem lip, udzielających rozkosznej świeżości, gdzie Blanka zwykła była przechadzać się po kolacyi.
Tę to ostatnią ulicę, dobra pani Perrine uznała za najstosowniejszą do przyśpieszenia wyzdrowienia ranionego Askania.
Z tem wszystkiem nie wyjawiła wcale przed Blanką swoich litościwych zamiarów.
Blanka zbyt powolna rozkazom ojcowskim, odmówiłaby może udziału w nieposłuszeństwie swojej ochmistrzyni.
A coby wtedy pomyślała pani Rupertą o władzy i znaczeniu swojej sąsiadki?
Nie, ponieważ tyle już postąpiła, może nieco za lekkomyślnie, trzeba było dopiąć swego.
Łatwo jej to można wybaczyć, gdy wspomniemy, że od rana do wieczora nie miała innego towarzystwa oprócz Blanki, która najczęściej pogrążona w zamyśleniu, nie odpowiadała nawet na jej zapytania.
Można sobie wyobrazić uniesienie Askania, jak szczerze błogosławił Rupertę, gdy się dowiedział, że jego raj był dla niego otwarty.
Chciał natychmiast korzystać ze szczęścia i zaledwie Rupertą zdołała przekonać go, że powinien był zaczekać przynajmniej do wieczora.
Był zresztą tego przekonania, że Blanka upo-