Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/238

Ta strona została przepisana.

— Oto ulubiona ławka Blanki.
I dozwalając dwom kobietom przechadzać się do woli i rozmawiać z sobą, usiadł zwolna nie mówiąc słowa na tej poświęconej ławce.
Do czego zmierzał? czego się spodziewał? sam tego nie wiedział. Szukał widoku Blanki, ponieważ była młoda i piękna, i on był młody i piękny.
Zbliżyć się do niej było jedyną myślą jaka go zajmowała, resztę pozostawił Boskiej Opatrzności; a raczej nie przewidywał tak daleko.
W miłości nie ma jutra.
Blanka ze swej strony, nieraz myślała pomimowoli o młodym cudzoziemcu, który ukazał jej się w samotności jak Gabryel Maryi. Ujrzeć go znowu, było od pierwszego dnia tajemnem życzeniem tego dziecięcia nieznającego dotąd żadnego uczucia. Lecz pozostawiona przez nieprzewidującego ojca pod strażą własnego rozsądku, zbyt była wspaniałomyślną, ażeby nie przestrzegać względem samej siebie tej surowości, od której szlachetne dusze nie sądzą się wolnemi, aż gdy widzą ścieśnioną swoją swobodę.
Odważnie przeto oddalała z myśli wspomnienie Askania, lecz to wspomnienie przebywało potrójną zaporę wzniesioną przez Blankę około serca, łatwiej aniżeli sam Askanio przebył mury wiel-