Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/239

Ta strona została przepisana.

kiego Nesle. Przeto te trzy lub cztery dni, które ubiegły, Blanka przepędziła w najsprzeczniejszych uczuciach; była to niespokojność czy nie zobaczy już Askania, połączona z obawą ujrzenia go przed sobą.
Jedyną jej pociechą było marzyć podczas pracy lub przechadzek; skoro ustawał upał dzienny, udawała się do tej świeżej i pełnej cienia alei, której pani Perrine nadała poetyczne miano „alei Wieczornej”, i tam, siedząc na ławce, na której usiadł Askanio, pozostawała tak aż do ciemnej nocy, słuchając tylko własnych myśli i odpowiadając na nie, aż dopóki pani Perrine nie przyszła uwiadomić ją, że już czas powrócić do domu.
Przeto o zwykłej godzinie młodzieniec ujrzał nagle na zakręcie alei, w której znajdował się, nadchodzącą Blankę z książką w ręku.
Czytała Żywoty Świętych, niebezpieczny romans wiary i miłości, który przysposabia może do srogich cierpień życia, lecz nie do zimnej rzeczywistości świata.
Blanka nie spostrzegła zrazu Askania, lecz ujrzawszy kobietę nieznajomą obok pani Perrine, uczyniła znak podziwienia. W tej stanowczej chwili pani Perrine jak odważny generał, rzuciła się śmiało przeciw jej zapytaniu.
— Kochana Blanko — rzekła — wiem, że