Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/242

Ta strona została przepisana.

Była jeszcze mocno pomieszana i zaledwie zdołała instynktowo powściągnąć wzruszenie i wstrzymać przyspieszone bicie serca.
Askanio także stracił głowę i doznał naprzód boleści tak żywej, widząc że Blanka chciała go oddalić, potem radości tak szalonej gdy zdawało mu się, że dojrzał pomięszanie swojej kochanki, że wszystkie te gwałtowne wzruszenia, w stanie osłabienia w jakiem się znajdował, były mu zarazem bolesne i wprawiały go w uniesienie.
Był jakby zemdlony a jednak myśli cisnęły mu się do głowy z szybkością zadziwiającą.
— Pogardza mną! Kocha mnie! — mówił do siebie kolejno.
Spoglądał na Blankę, milczącą i nieruchomą, i łzy których nie czuł, toczyły się po jego policzkach.
Jednak, po nad ich głowami ptaszek śpiewał pomiędzy gałęźmi.
Wiatr zaledwie poruszał liśćmi.
W kościele Augustyanów, „Anioł Pański” rozlegał się dźwięcznie w powietrzu.
Nigdy wieczór lipcowy nie był tak pogodny i spokojny.
Była to jedna z tych chwil uroczystych,