Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/249

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XII.
(Dalszy ciąg poprzedzającego).




Tymczasem Askanio spoglądał na Blankę z nieopisaną czułością.
Blanka zaś dozwalała patrzeć na siebie z anielską ufnością.
Z założonemi rękoma i głosem jakim musiał modlić się do Boga, młodzieniec odezwał się do dziewicy:
— Posłuchaj mnie Blanko, jeżeli pragniesz czego, jeżeli grozi ci jakie nieszczęście, a czas jeszcze spełnić twoje życzenia i odwrócić je choćby poświęceniem wszystkiej krwi mojej, rzeknij słówko Blanko, jak gdybyś mówiła do brata, a będę najszczęśliwszym.
— Dziękuję ci! — rzekła Blanka — na jedno moje słowo, naraziłeś się już raz szlachetnie,