Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/263

Ta strona została przepisana.

wi V-mu przejazdu przez Francyę, dla ukarania zbuntowanych Gandawczyków? — dodał Poyet.
— Tak, Mości kanclerzu — odrzekł król — wyślij dziś jeszcze pana de Frejus dla zaproszenia go w mojem imieniu. Pokażmy mu, że jesteśmy gotowi na wszystko dla zachowania pokoju. Lecz jeżeli chce wojny...
Straszliwy i majestatyczny gest towarzyszył tym słowom przerwanym na chwilę, gdyż Franciszek I-szy spostrzegł swojego złotnika, który skromnie stał przy drzwiach.
— Lecz jeżeli chce wojny — dodał — na mojego Jowisza, o którym Benvenuto przynosi mi wiadomość, przysięgam, że ją będzie miał krwawą, straszliwą, zaciętą. I coś tak zamyślony? jakże daleko jest mój Jowisz?
— Najjaśniejszy panie — odpowiedział Cellini — przynoszę ci model; lecz czy wiesz o czem myślałem patrząc i słuchając słów Waszej królewskiej mości? Myślałem o fontannie, nad którą wznosiłaby się statua kolosalna sześćdziesiąt stóp wysoka, która w prawej ręce trzymałaby strzaskaną włócznię, a lewą opierała się na rękojeści miecza. Ta statua, Najjaśniejszy panie, przedstawiałaby Marsa, to jest Waszą królewską mość; zaś na czterech narożnikach podstawy tej statui, byłyby cztery siedzące figury; poezya, malarstwo,