Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/268

Ta strona została przepisana.

— Niesprawiedliwym jesteś, Benvenuto — rzekł z uśmiechem Primaticcio — pani d’Etampes jest bardzo piękny, każdy artysta musi to przyznać.
— Ja też przyznaję — rzekł Benvenuto.
— A więc powiedz to jej, jej samej, a nie mnie. Nie potrzeba więcej, ażebyś został jej najlepszym przyjacielem. Zraniłeś ją przez kaprys artysty, do ciebie więc należy uczynić pierwszy krok.
— Jeżeli zraniłem ją — rzekł Cellini — to bez zamiaru a raczej bez złośliwości. Wyrzekła do mnie kilka słów uszczypliwych, na które nie zasługiwałem; użyłem przeto prawa odwetu.
— Mniejsza o to! zapomnij co do ciebie powiedziała, i każ jej zapomnieć co jej odrzekłeś. Powtarzam ci, jest potężna, mściwa, i panuje nad sercem króla, który lubi sztuki, lecz nad nie miłość przekłada. Pożałujesz twojej śmiałości Benvenuto, narobi ci nieprzyjaciół: ona to już dodała prewotowi odwagi do opierania ci się; i oto właśnie ja wyjeżdżam do Włoch; udaję się do Rzymu z jej rozkazu. Ta podróż, Benvenuto, jest wymierzona dla szkodzenia ci; ja sam, twój przyjaciel, jestem