Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/292

Ta strona została przepisana.

Qu’a haute voix je fus contraint de dire;
Dieux immortels! rentrez dedans vos cigux;
Car la beauté de celeste vous empire.

(Stojąc raz przy oknie, rankiem, gdy dzień zaczynał rozjaśniać się, spoglądałem jednem okiem na Jutrzenkę, która torowała drogę Febusowi, drugim zaś na moją ulubioną, która czesała swoje złote włosy, i widziałem jej błyszczące oczy, z których wypadł pocisk tak czarowny, że przymuszony byłem głośno wyrzec: bogowie nieśmiertelni! powróćcie do waszych niebios, gdyż piękność ziemianki zwyciężyła was!)
— O! prześliczne wiersze — rzekła księżna przyklaskując. Przyglądaj się teraz Jutrzence ile ci się podoba; odtąd nie będę o nią zazdrosna, ponieważ jej winnam tak wzniosłe pochwały. Powtórz mi je, proszę...
Franciszek I-szy powtórzył uprzejmie tak dla niej jak dla siebie zalotny madrygał, lecz tą razą Anna zachowała milczenie.
— Cóż ci jest moja piękna? — rzekł król spodziewając się drugiej pochwały.
— Co mi jest, Najjaśniejszy panie? Oto tem słuszniej dzisiaj powtórzę ci to, co mówiłam wczoraj wieczór: Poeta winniejszym jest jeszcze jak król rycerz, dozwalając bezkarnie znieważać