Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/31

Ta strona została przepisana.

— Co ma znaczyć, że za tydzień pałac de Nesle, moją będzie własnością.
— Lecz prewot Paryża rozgniewa się pewnie.
— Cóż mnie to obchodzi!
— A jeżeli go oddać nie zechce?
— Jeżeli nie zechce! Jak ja się nazywam, Askanio?
— Nazywasz się Benvenuto Cellini, mistrzu.
— Co ma znaczyć, że jeżeli ów szanowny prewot nie zechce tego zgodnie ukończyć, to potrafimy go zmusić. A tymczasem połóżmy się spać. Jutro o wszystkiem pomówimy, a przy dniu lepiej to rozpoznamy.
Na zlecenie mistrza, wszyscy odeszli wyjąwszy Pagola, który rysowaniem zajęty, został jeszcze chwil kilka w swym kącie; lecz skoro tylko zmiarkował, że wszyscy są już w łóżkach, uczeń wstał, obejrzał się do koła, przystąpił do stołu, nalał sobie wielką szklankę wina, jednym wychylił ją łykiem i także na spoczynek się udał.