— Gdzie jestem? — rzekł Askanio, który przyszedłszy do siebie, starał się zebrać wspomnienia.
— Jesteś przy mnie, w moim domu, Askanio — rzekła księżna.
— W twoim domu, pani? a! tak, poznaję cię, jesteś pani d’Etampes, i przypominam sobie także... Gdzie jest Benvenuto? gdzie jest mój mistrz?
— Nie poruszaj się, Askanio, twój mistrz jest bezpieczny, bądź spokojny; w tej chwili je zapewne obiad u siebie.
— Lecz jak się to stało, że mię tu zostawił?
— Straciłeś przytomność i powierzył cię moim staraniom.
— I zapewniasz mię pani, że nie jest narażony na żadne niebezpieczeństwo, że wyszedł ztąd bez szkody?
— Powtarzam ci i upewniam, Askanio, że nigdy nie był mniej narażony jak w tej chwili, rozumiesz mnie. Niewdzięczny, czuwam nad nim opatruję go, ja księżna d‘Etampes, z troskliwością siostry, a on mi mówi o swoim mistrzu!
— O! pani, wybacz mi i przyjmij moje podziękowanie — rzekł Askanio.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/310
Ta strona została przepisana.