Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/322

Ta strona została przepisana.

jakaś wielka troska, jakaś straszliwa namiętność znalazła przystęp do tej silnej duszy.
Askanio nie był szczęśliwszy: Sądził, jak wyznał przed panią d’Etampes, że Blanka nie kochała go.
Hrabiego d’Orbec, którego znał tylko z nazwiska, wyobrażał sobie młodym, wykwintnym, bogatym, i był przekonany, że córka pana d’Estourville, szczęśliwa narzeczona pięknego szlachcica, nie pomyślała ani na chwilę o nieznanym artyście.
Chociażby zresztą zachował niepewną i wątłą nadzieję, która nigdy nieopuszcza serca przepełnionego miłością, sam popsuł całą sprawę, wyjawiając przed panią d’Etampes — jeżeli prawda była, że pani d’Etampes kochała go — imię jej rywalki.
To małżeństwo, któremu byłaby w stanie przeszkodzić, starałaby się teraz przyśpieszyć ze wszystkich sił swoich; ścigałaby całą swoją nienawiścią biedną Blankę.
Tak, Benvenuto miał słuszność: miłość tej kobiety była w istocie straszna i niebezpieczna; lecz miłość Blanki miała być tem wzniosłem i boskiem uczuciem, o którem mistrz mówił z początku, i to dla innego niestety! zostawione było to szczęście.