dną dla wziętości swojego kochanka i stała się częścią jego sławy, tak jak była połową jego serca.
Biedne dziecię! niewiedziała, że nigdy nie była dla Benvenuta tym ideałem, tem tajemnem bóstwem, którego każdy artysta wzywa i który czyni go twórcą; lecz ponieważ Benvenuto zdawał się kopiować jej postawę i wdzięki, przekonana była, że jej był winien wszystko i powoli ośmielała się w nadziei, że wyniósłszy zalotnicę na swoję kochankę, z kochanki uczyni ją żoną.
Ponieważ nie umiała ukrywać myśli, wyraźnie oświadczyła Celliniemu swoje pretensye.
Ten wysłuchał jej poważnie i odpowiedział:
— Zobaczemy.
Istotnie wolałby był powrócić do twierdzy Świętego Anioła, narażając się na powtórne złamanie nogi w czasie ucieczki. Nie żeby gardził swoją lubą Katarzyną; kochał ją czule i nawet z niejaką zazdrością, jak widzieliśmy — lecz przedewszystkiem uwielbiał sztukę.
Ożeniwszy się, czyliż mąż i ojciec rodziny nie przyniósłby uszczerbku artyście? A zresztą, gdyby miał zaślubiać wszystkie swoje modele, byłby przynajmniej sto razy dwużennym.
Gdy przestanę kochać i modelować Katarzynę, mówił do siebie Benvenuto, znajdę dla niej
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/328
Ta strona została przepisana.