Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/347

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ IV.
(Dalszy ciąg poprzedzającego).




Istotnie, jak mówił Aubry, Benvenuto był sam; Askanio bowiem poszedł gdzieś marzyć.
Katarzyna z panią Rupertą udała się z odwiedzinami do jednej ze swoich przyjaciółek, a pracownicy obchodzili uroczystość świętego Eloi w Vanvres.
Mistrz znajdował się w ogrodzie, pracował nad modelem swojego olbrzymiego Rosa, którego kolosalna głowa przewyższała dachy wielkiej wieży Nesle i mogła patrzeć na Louvre, gdy mały Jan, który dnia tego odbywał straż przy drzwiach, zwiedziony sposobem zasztukania Marmagna, w mniemaniu, że to przyjaciel, wpuścił go razem z dwoma zbirami.