Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/375

Ta strona została przepisana.

Askanio? rzućmy Paryż, świat i dwór. Wyjeżdżajmy; schrońmy się w jakim zakątku Włoch twoich, pod owemi wzniosłemi sosnami Rzymu, w pobliżu twej pięknej zatoki neapolitańskiej. Dalej, jestem gotową. A! Askanio, Askanio czy istotnie schlebia twej dumie, że tobie poświęcam ukoronowanego kochanka?
— Pani odpowiedział Askanio, który uczuwał, iż mimowolnie serce jego mięknie przy płomieniu tak wielkiej miłości; pani, mam serce zbyt dumne i wymagające; nie możesz mi oddać przeszłości.
— Przeszłości! O mężczyzni! zawsze okrutnymi jesteście! Przeszłości! lecz nieszczęśliwa kobieta powinnaż być odpowiedzialną za swoję przeszłość, gdy niemal zawsze wypadki silniejsze nad nią stanowią tę przeszłość? Przypuść, że burza cię porywa, że wir cię uniósł ku Włochom; gdy wrócisz po roku, po dwóch lub trzech, będziesz że miał za złe twojej Blance, że była posłuszną swoim rodzicom, że zaślubiła hrabiego d’Orbec? Będziesz że mógł od niej wymagać, co więcej karać ją za to, co poświęciła będąc posłuszną przykazaniu Boga? A jeśli przypuśćmy nie znała ciebie; jeśli zdręczona nudą, obarczona cierpieniami, zapomniana na chwilę od Boga, zapragnęła mieć wyobrażenie owego raju zwanego miłością,