— Nie ma tu ani doświadczenia, ani kuszenia, ani marzenia; dla obojga nas jest tylko najświetniejsza rzeczywistość; kocham cię, Askanio, kocham cię! Kochasz mnie, lecz kiedyś pożałujesz tej miłości, kiedyś wyrzucisz mi coś dla mnie uczyniła, lub to com ja zburzył dla ciebie.
— O ty mnie nie znasz — odrzekła księżna — jeżeli mniemasz, że będę tak słabą abym mogła żałować! Czy chcesz zapewnienia?
Anna szybko zasiadła przed stolikiem, na którym się znajdował kałamarz i papier, a pochwyciwszy pióro, naprędce skreśliła te kilka wyrazów.
— Masz — rzekła i wątp jeszcze jeśli śmiesz.
Askanio wziął papier i przeczytał:
„Askonio, kocham cię, pójdź za mną gdzie idę, lub dozwól mi pójść za tobą gdzie ty idziesz.
— O to bydź nie może, to bydź nie może! Zdaje mi się pani, ze miłość moja byłaby wstydem dla ciebie.
— Wstydem! — zawołała księżna. Czyż ja znam wstyd, ja mam zbyt wiele dumy pod tym względem. A duma, jest cnotą moją.