Ta strona została przepisana.
wygnaniec z Florencyi, który oparty o kolumnę, rozmyślał zapewne o rodzinnej ziemi, do której wrócić miał więźniem i gdzie dopiero w grobie odetchnąć swobodnie.
Samo z siebie się rozumie, że szlachetny wygnaniec włoski, krewny po kądzieli Katarzyny Medicis, był stronnikiem katolicyzmu.
Dalej przechadzają się rozmawiając o interesach stanu i zatrzymując często jeden drugiego jakby dla nadania większej wartości swej mowie, stary Montmorency mianowany przez króla przed dwoma laty konnetablem, która to godność była opróżnioną po Bourbonie i kanclerz Poyet, napuszony próżnością z dwóch rozporządzeń świeżo wydanych, a będących dziełem jego pomysłu, to jest opadatkowania loteryi i podpisaniem edyktu drugiego, wydanego w Villers-Coterets.[1]
- ↑ W zamku miasteczka Villers-Coterets Franciszek I-szy wydał edykt, mocą, którego wszystkie rozporządzenia władz najwyższych winny być odtąd w języku francuskim pisane. Ten zamek lubo pozbawiony zeszłej świetności, przeznaczony na cel zupełnie odmienny niż pierwiastkowo, dotrwał do dni naszych. Budowa jego rozpoczęta przez Franciszka I-go, który kazał umieszczać rzeźby ze swemi salamandrami, ukończoną została przez Henryka II-go, którego cyfra pozostała dotąd wraz z cyfrą Katarzyny de Medicis. Można dostrzedz jeszcze dwie początkowe zgłoski ich imion, arcydzieła sztuki odrodzenia, połączone; uważcie dobrze, gdyż duch wieku odznacza się w tym utworze kamieniarza; połączone węzłem miłości, który zarazem obejmuje półksiężyc, Dyany de Poitiers. W istocie jest to pięknym pomysł, lecz zarazem szczególna trylogia, składająca się z cyfry męża żony i kochanki.