do domu, spostrzegł, iż się już zmierzchało; w przedpokoju zapytał o służącego, którego hrabia wysłał po jego ludzi, ten mu odpowiedział, że nie mógł dopełnić danego zlecenia, lecz ofiarował się sam zanieść złoto odliczone przez swojego pana.
Nieufność Benvenuta ocknęła się i odmówił przyjęcia tej przysługi.
Zsypawszy złoto w kobiałkę, przesunął rękę za jej uszy, a ponieważ szczelnie dochodziły z powodu wydęcia kobiałki, niósł więc złoto daleko wygodniej niż w worku.
Pod zwierzchnią suknią miał pancerz bawoli z rękawami, krótki miecz przy boku i puginał za pasem; ruszył spiesznym, lecz zarazem śmiałym krokiem.
Jednak zauważył w przedsionku, że ludzie Orbeca szeptali między sobą, i niektórzy z nich wyszli udając, że idą w tę samę co i on drogę.
Dziś gdy się przechodzi z Luwru do Instytutu przez most Sztuk, droga ta, którą miał przebyć Benvenuto nie trwa jak kilka minut, lecz w owej epoce była to prawdziwa podróż.
Benvenuto pomimo całej swej odwagi, w tym czasie kwitnącym dla rzezimieszków i zbójców, powziął niejaką obawę o swoje złoto.
Zresztą jeżeli czytelnik zechce go wyprze-
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/448
Ta strona została przepisana.