Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/46

Ta strona została przepisana.

niesie, zakręcili na drugą, ulicę, postawił wazę na swojem miejscu i wybiegł ze sklepu.
W trzech skokach Benvenuto był na ulicy w miejscu gdzie spotkał Pompea; lecz tego już nie było.
Skoro jednak pierwszy zapytany przechodzień wskazał mu drogę, którą się Pompeo oddalił, Benvenuto jak ogar popędził za śladem jego.
Pompeo zatrzymał się przed drzwiami apteki, na rogu Chiavica i opowiadał zacnemu aptekarzowi dowody męztwa, jakie okazał względem Celliniego, gdy niespodzianie na rogu ulicy ujrzał jego samego, z błyszczące mi oczyma i czołem potem oblanem.
Benvenuto ujrzawszy go, wydał okrzyk radości a Pompeo zamilkł nagle wśród swego opowiadania, Widocznie miało zajść coś okropnego.
Siepacze uszykowali się na około Pompea i wydobyli szpady.
Szaleństwem było jednemu człowiekowi napastować trzynasta; lecz Benvenuto był, jak już powiedzieliśmy, jedną z tych lwich natur, które nie mają we zwyczaju liczyć swych nieprzyjaciół.
Wydobył ku tym trzynastu grożącym mu szpadom, mały nadzwyczajnie ostry sztylet, który zawsze nosił za pasem; rzucił się na tę gromadę,