Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/470

Ta strona została przepisana.

zmowy? O! na samo wspomnienie, zdaje mi się, że jestem już zhańbioną! gdzież się ukryć zdołam? O! tak! w twoich objęciach Askanio! tak, tyś mnie winien ocalić! Jakże, czyś się zwierzył twojemu mistrzowi; Benvenuto ma wielkie wplływy, przytem jest tak dobry dla ciebie, ma wzniosłe uczucia jakieś mi mówił i ja go kocham, ponieważ ty go kochasz.
— Nie kochaj go Blanko, nie kochaj! — zawołał Askanio.
— Dlaczego?
— Ponieważ on ciebie kocha; ponieważ zamiast przyjaciela, na którego liczyliśmy, będziemy mieć jednego przeciwnika więcej, tak przeciwnika i może najniebezpieczniejszego.
Tu Askanio opowiedział Blance jakim sposobem, gdy chciał właśnie zwierzyć się Celliniemu, ten go uprzedził wyznaniem swej idealnej miłości, i jakim sposobem ulubiony rzeźbiarz Franciszka I-go, licząc na słowo szlacheckie, którego nigdy król nie złamał, może otrzymać wszystko cokolwiek zażąda po odlaniu posągu Jowisza.
A wiadomo, że Benvenuto postanowił prosić króla o rękę Blanki.
— Mój Boże! — rzekła Blanka wznosząc piękne oczy ku niebu — ty więc nam tylko pozostajesz. Przyjaciele zamieniają się we wrogów,