Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/484

Ta strona została przepisana.

tanowi, gdyby mu mógł dać w zastaw posiadłości piekielne.
Łatwo się domyśleć, że pożyczał mojemu biednemu panu Rafaelowi del Moro, któremu nie wystarczał zarobek dzienny, a przy tem jako nieposzlakowanej rzetelności jubiler, nie nadużywał zaufania klientów.
Stosunki wzajemnych potrzeb, interes osobisty i sąsiedztwo zbliżyły do siebie tych dwóch jubilerów, wyłączonych niejako od zgromadzenia współtowarzyszy zawodu.
Del Moro nieskończenie był obowiązany sąsiadowi swemu, iż mu pożyczał.
Gaddi szanował swojego dłużnika, z którego ciągnął korzyści.
Jednym słowem wkrótce ścisła przyjaźń ich złączyła, i Gismondo nie opuściłby za nic w świecie zaproszenia, którem go często del Moro zaszczycał.
Del Moro był wdowcem i miał córkę jedynaczkę, nazywała się Stefana.
Stefana nie była pięknością w rozumieniu rzeźbiarza, jednakże na pierwszy rzut oka była zachwycającą.
Pod jej czołem zbyt Wysokiem i więcej męzkiem niż kobiecem, zdawało się, że myśl nowa ciągle powstaje.