Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/502

Ta strona została przepisana.

„Bóg jednakże zesłał mi pociechę, obdarzając synem. Pieszczoty dziecka przez lat cztery czyniły mi znośnemi obelgi i razy, a nakonie nędzę, gdyż powodowany żądzą zysku, mąż mój stracił majątek i umarł zeszłego miesiąca z powodu tej straty. Niech mu Bóg odpuści, tak jak ja mu przebaczyłam.
„Godzina śmierci mojej również się zbliża, być może dziś, za chwilę... umrę w skutku tłoczących mnie cierpień i pozostawiam ci syna mojege Benvenuto. Być może, iż lepiej się stało. Kto wie czy słabość kobieca byłaby zdolną zadość uczynić powołaniu jakie założyłam sobie, gdybym była twoją została. On, mój Askanio (jest do mnie podobny) będzie silniejszym i uleglejszym towarzyszem twoim; będzie cię równie kochał jak ja, jeżeli nie więcej: Nie jestem zazdrośną o niego.
„Uczyń zresztą dla mojego dziecka to cobym ja dla ciebie była uczyniła. Bądź zdrów mój przyjacielu, kochałam cię i kocham jeszcze, powtarzam to i powtórzę bez zarumienienia i wyrzutów, nawet u podwoi wieczności, gdyż ta miłość była świętą. Żegnam cię. Bądź wielkim, ja będę szczęśliwą, wznieś tylko czasem oczy ku niebu, ażebym cię ujrzała.

„Twoja Stefana.”