Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/51

Ta strona została przepisana.

florentczyk, nazwiskiem Georgio, kawaler des Ugolini, wyborny człowiek lecz nieco słabej głowy.
Wkrótce jednak ochłonął z pierwszego zadziwienia i kazał zaprowadzić Benvenuta do pokoju najwyżej w całym zamku położonego.
Dachem tego pokoju był sam taras.
Szyldwach przechadzał się na tym tarasie, drugi czuwał u dołu muru.
Gubernator wskazał więźniowi wszystkie te szczegóły, potem gdy już był pewien, że więzień je ocenił:
— Kochany Benyenuto — rzekł — można otworzyć zamki, wyważyć drzwi, można przekopać grunt podziemnego lochu, można przebić mur, można przekupić stróżów; lecz trzeba by chyba mieć skrzydła, ażeby zejść z tej wysokości.
— A ja jednak zejdę — odparł Benvenuto Cellini.
Gubernator spojrzał mu w oczy; pewien był, że jego więzień zwaryował.
— Więc ulecisz na skrzydłach?
— Dla czego nie? wyobrażałem sobie zawsze, że człowiek mógłby latać; nie miałem tylko czasu do robienia doświadczeń. A że tu mieć go będę dostatkiem, muszę się więc o tem przekonać. Przygoda Ikara jest historyk a nie bajką.