Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/521

Ta strona została przepisana.

wiedź kompromitująca mnie niejako; lecz taka była twoja wola i musiałam być jej posłuszną; nakoniec przez ostatnie pięć dni zmuszoną byłam wymawiać się obowiązkami względem ciebie, a wczoraj prosiłam go, ażeby był wspaniałomyślnym, on zaś chciał koniecznie słyszeć z ust moich wyznanie.
— Jeżeli tak, to co innego — rzekł Benvenuto.
— Więc cóż? — zapytała Katarzyna.
— Teraz posłuchaj moja droga. Przez pierwsze trzy dni mojej nieobecności, dozwolisz mu mniemać, że go kochasz; w następnych trzech dniach wyznasz mu miłość swoję.
— Jakto? pan radzisz mi podobne rzeczy? — zawołała Katarzyna dotknięta zbytnią ufnością, którą pan w niej pokładał.
— Bądź spokojna. Nie masz sobie nic do wyrzucenia, kiedy ja sam upoważniam cię do tego.
— Mój Boże — rzekła Katarzyna, ani wiem co począć — będąc wystawioną na obojętność twoję z jednej strony, a na miłość z drugiej, Bóg wie czy nie skończę na tem, że go pokocham na prawdę.