Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/525

Ta strona została przepisana.

pes, wpływowi konnetabla Montmorency, i rycerskości Franciszka I go.
Z tem wszystkiem, stąpiwszy na ziemię francuską, nie mógł przemódz niepokoju; na granicy przyjmowali go dwaj synowie królewscy i wszędzie gdzie przejeżdżał, odbierał dowody uszanowania.
Lecz podejrzliwy władca drżał na wspomnienie, iż pozory serdeczności pokrywają może zasadzkę.
„Przekonywam się, mówił on, że się źle śpi w obcym kraju.”
Wśród zabaw i uroczystości oblicze jego wyrażało niepokój i zadumę, a w miarę jak się zapuszczał w głąb kraju, stawał się coraz posępniejszym.
Wjeżdżając do jakiego miasta, badał sam siebie wśród mów powitania, czy to ma być miejsce niewoli, poczem dodawał w głębi swej myśli:
— Nie to, ani inne, lecz cała Francya jest mojem więzieniem, a owi usłużni dworacy dozorcami.
Z każdą chwilą zwiększająca się niespokojność, dręczyła tego tygrysa, który się uważał w klatce i wszędzie tylko upatrywał kraty.
Będąc o dwa dni drogi od Paryża, z trwogą