Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/536

Ta strona została przepisana.

— On w swej nieroztropności dozwoli się nam oddalić, a my jako roztropni każemy mu czekać.
— Zwłoka, odpowiedział Karol V-ty, nie stanowi niedotrzymania obietnicy, odkłada się tylko do czasu jej wypełnienie.
— A pani d’Etampes?
— Co do niej, rzekł cesarz wkładając i zdejmując kolejno prześliczny dyamentowy pierścień, który miał na średnim palcu lewej ręki, — mam nadzieję, pomówię z nią na osobności...
W czasie tej krótkiej rozmowy pomiędzy cesarzem i jego posłem, księżna nielitościwie żartowała z rudowłosego Marmagna w przytomności pana d’Estouville, z powodu wiadomej wyprawy nocnej.
— Czy to byli twoi ludzie panie Marmagne, o których Benveuuto każdemu rozpowiada, zapytała ona. Napastowany przez czterech łotrów i mający tylko jednę rękę swobodną do obrony, kazał sobie po prostu towarzyszyć tym ichmościom do swojego domu. Czy i pan znajdowałeś się w liczbie tych uprzejmych zuchów?
— Nie tak się rzecz miała, odpowiedział zmieszany wicehrabia, jak opowiada chełpliwy Benvenuto.
— Nie wątpię, że szczegóły mogą być przy-