Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/538

Ta strona została przepisana.

townością prewot, rozgniewany, że wieść o zniknieniu córki zaczynała się rozgłaszać; panie de Marmagne, w swoim czasie zażądam byś mi wytłomaczył znaczenie tych wyrazów.
— A! panowie, odezwała się księżna, nie zapominajcie przecież, że ja tu jestem: wreszcie oba nie macie słuszności. Panie prewocie, podług mnie nie należy tym, którzy nie umieją szukać, czynić zarzuty owym, którzy znaleźć nie potrafią. Panie Marmagne, powinieneś wiedzieć, że w chwili porażki trzeba umieć się łączyć przeciw wspólnemu nieprzyjacielowi, a przynajmniej nie dozwolić mu cieszyć się widokiem nieporozumienia stron zwalczonych. Uważam, że już odchodzą do stołu. Podaj mi rękę panie Marmagne. Ponieważ mężczyźni nie mogą podołać Celliniemu, obaczymy czy nie ulegnie przebiegom kobiecym. Zawsze byłam zdania, że sprzymierzeńcy pomnażają tylko kłopoty, odtąd wolę sama prowadzić wojnę. Wprawdzie niebezpieczeństwa są większe, lecz po odniesionem zwycięztwie, nie będę obowiązana dzielić się zaszczytami.
— Czy uważasz pani, odezwał się Marmagne, z jaką poufałością rozmawia ten zuchwalec z naszym królem, ktoby go nie znał sądziłby, że pochodzi ze szlachetnego rodu, gdy tymczasem to tylko nikczemny złotnik.