Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/539

Ta strona została przepisana.

— Co mówisz wicehrabio? on jest szlachcicem a do tego jeszcze jakim? — odpowiedziała ze śmiechem księżna. Czy znasz pan wiele z pomiędzy najdawniejszych rodzin naszych, któreby mogły wywieść pochodzenie od jednego z wodzów Juliusza Cezara i miały w herbie trzy lilie z rogaczem domu Andegaweńskiego? Zaiste! nie król wynosi rzeźbiarza, rozmawiając z nim, lecz rzeźbiarz zaszczyca króla, gdy raczy mówić do niego.
Rrzeczywiście Franciszek I-szy rozmawiał z Cellinim z poufałością, do której władca ziemski przyzwyczaił artystę wybrańca nieba.
— I cóż Benvenuto, mówił król, jak daleko postąpiłeś w robocie Jowisza?
— Przysposabiam się do odlania go, odpowiedział Benvenuto.
— Kiedyż zamyślasz wykonać to wielkie przedsięwzięcie?
— Jak tylko wrócę do Paryża Najjaśniejszy panie.
— Weź najlepszych naszych giserów, ażeby się udało. Jeżeli potrzebujesz pieniędzy, licz na mnie.
— Wiem, że Najjaśniejszy pan jesteś najszlachetniejszym, największym i najwspanialszym monarchą na ziemi, odpowiedział Benvenuto, lecz dzięki wyznaczonej mi płacy, jestem bogaty. Co