Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/557

Ta strona została przepisana.

— Węglarz? wcale nie — odpowiedziała ochmistrzyni.
— O to dobrze, ale mniejsza o to.
— Dla czegóż pan o to pytasz?
— Bo w historyach niemieckich zawsze węglarz występuje, lecz mniejsza o niego, dla tego i panny historya może być bardzo piękną; zacznij więc.
— Trzeba wam wiedzieć — odezwała się pani Perrina, iż na tym samym miejscu gdzie teraz jesteśmy, stał przedtem klasztor zakonników, którzy wszyscy byli ludźmi dorodnymi, najniższy z nich był wzrostu pana Hermana.
— Do kata! śliczne zgromadzenie — przerwał Jakób Aubry.
— Cicho bądź gaduło — rzekła Katarzyna.
— Tak, cicho bądź — powtórzył Herman.
— Już ani słowa nie pisnę — mów pani dalej.
— Zwłaszcza przeor był przecudownym mężczyzną.
Wszyscy zakonnicy mieli prześliczne czarne połyskliwe brody i oczy iskrzące, lecz przeor miał brodę czarniejszą od drugich i oczy bardziej iskrzące; trzeba dodać, że owi czcigodni ojcowie nadzwyczaj pobożni, zachowywali ściśle regułę zakonną; nadto obdarzeni byli glosami tak melo-