Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/577

Ta strona została przepisana.

Po pierwszych wyrazach wymówionych przez nieznajomego, Marmagne poznał głos przyjaciela, poczem na wzmiankę o Benvenucie Cellinim, przypomniał sobie gadatliwego Jakóba, który przy pierwszem spotkaniu udzielił mu tak ważnych szczegółów, co do wewnętrznych stosunków wielkiego Nesle.
Zatrzymał się, bo towarzystwo Jakóba Aubry zapewniało mu podwójną, korzyść; naprzód idąc z nim razem uczeń służył mu, a po drodze mógł mu udzielić wiadomości o jego nieprzyjacielu, z którychby korzystać nie zaniedbał.
Powitał zatem tym razem ucznia najuprzejmiej.
— Dobry wieczór mój młody przyjacielu, rzekł Marmagne, odpowiadając na przyjazne oświadczenie Jakóba Aubry. Cóżeś to chciał mówić o naszym kochanym Cellinim, którego spodziewałem się dziś widzieć w Luwrze, lecz on pozostał w Fontainebleau.
— A! w istocie to szczególne zdarzenie, zawołał Aubry. A więc to pan kochany wicehrabio, zapomniałeś pan powiedzieć mi swojego nazwiska albo ja raczej zapomniałem zapytać. Pan wracasz z Luwru? Jak tam pięknie być musiało! jak się bawiono, umizgano? Pan spieszysz teraz na miłosną schadzkę, nie ma wątpliwości.