w tak drażliwem położeniu, dla zapewnienia sobie osobistej korzyści z odkrycia lub utajenia tak ważnej wiadomości.
Marmagne nie długo się wahał; znając jak pani d’Etampes sprzyjała zamęściu Blanki z d’Orbeciem, nie domyślając się wszakże przyczyny, osądził, iż odzyska w jej opinii korzystne o sobie mniemanie, które był utracił w skutek braku odwagi; postanowił zaraz nazajutrz z rana udać się do niej i wszystko odkryć, co też ściśle dopełnił.
Zbiegiem przyjaznych okoliczności, które częstokroć sprzyjają złym zamiarom, niemal cały dwór znajdował się na pokojach w Luwrze, gdzie oddawano hołdy cesarzowi Karolowi V-mu.
Przeto przy pani d’Etampes znajdowali się tylko dwaj wierni przyjaciele, to jest prewot i d’Orbec, gdy oznajmiono przybycie wicehrabiego Marmagne.
Wicehrabia z uszanowaniem powitał księżnę, ta odpowiedziała na ten ukłon jednym z owych uśmiechów sobie tylko właściwych, w których tak zręcznie umiała połączyć dumę, protekcyę i wzgardę zarazem.
Lecz wicehrabia nie zmieszał się wcale tym uśmiechem, gdyż nawykł już do niego.
Zresztą był przekonany, że ów uśmiech wzgardliwy wkrótce się przemieni w powabny.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/588
Ta strona została przepisana.