Wnętrze kolosalnej głowy, posągu mającego blisko sześćdziesiąt stóp wysokości, tworzyło okrągły pokoik, mający średnicy do ośmiu stóp a dziesięć wysokości; powietrze i światło przedzierały się tam przez otwory oczu, nosa, ust i uszu.
Pokoik ten urządził Cellini.
Pracując bowiem nad głową posągu, zamykał w niem narzędzia potrzebne, aby ich nie musiał windować lub spuszczać po kilka razy dziennie; częstokroć także spożywał tam śniadanie na stole stojącym w pośrodku nadpowietrznej jadalni, po całych więc dniach nie potrzebował schodzić z rusztowania i przerywać sobie pracy.
Ten pomysł tak się mu okazał dogodnym, że prócz stołu przeniósł i małe łóżko, na którem często po obiedzie spoczywał.
Z tego względu przyszła mu myśl ukryć tam Blankę, uważając to schronienie za najbezpieczniejsze.
— Musisz tu pozostać Blanko — rzekł Benvenuto — niewychodzić tylko nocną porą.
Oczekuj w tem schronieniu pod strażą Boga i naszej przyjaźni, skutku moich usiłowań.
Jowisz — dodał z uśmiechem, czyniąc aluzyę do obietnicy króla — dokona co Mars rozpoczął.
Ty mnie nie rozumiesz, lecz ja wiem co mówię.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/596
Ta strona została przepisana.