Przed świtem, Askanio znów przychodził do swojej narzeczonej i przynosił posiłek dzienny, zręcznie zabrany pani Rupercie, dzięki wspólnictwu Celliniego.
Wówczas zwykle zajmujące rozmowy, wspomnienia miłosne, przyszłe zamiary małżonków, były rozbierane.
Czasami też Askanio w milczeniu przypatrywał się swojemu bóstwu.
Blanka zaś z uśmiechem nawzajem spogląła na niego.
Często nawet żegnając się, dopiero przypominali sobie, że nieprzemówili i słowa, lecz właśnie wtedy najwięcej z sobą rozmawiali.
Każde z nich miało to w sercu co mu drugie powiedzieć mogło, więcej nawet, niż serce wyrazić zdoła, niż co Bóg w niem czytał.
Cierpienia i samotność w młodym wieku mają to dobre w sobie, iż uzacniają duszę, zachowując pierwotną jej czystość.
Blanka, dziewica dumna, była zarazem żywą i wesołą dziewczyną; były więc prócz dni rozmyślania, dnie wesołe, poświęcone śmiechom, zabawom, i rzecz dziwna, te ostatnie dni czyli raczej noce, gdyż nasi kochankowie przemienili porządek przyrody, nie upływały im tak szybko.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/600
Ta strona została przepisana.