Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/607

Ta strona została przepisana.

księżna nie okazała się tak czynną, gorliwą i uprzejmą.
Jej radość przebijała się mimowalnie.
Wysłała natychmiast prewota po straż; wkrótce potem d’Estourvillce, d’Orbec i Marmagne poprzedzeni i otoczeni strażą, przybyli do bramy Nesle, za nimi w pewnem oddaleniu jechała pani d’Etampes i drżąc z niecierpliwości, wyglądała okienkiem karety.
Była to pora obiadowa, Askanio, Pagolo, mały Jaś i Katarzyna tylko się znajdowali w pałacu. Zaś Benvenuta oczekiwano dopiero nazajutrz wieczorem, lub na trzeci dzień z rana. Askanio przyjął prewota i jego towarzyszy podług wyraźnego zalecenia Benvenuta, nie stawił żadnego oporu, w mniemaniu, że odwiedziny tak się skończą jak i poprzednie.
Prewot i jego orszak podążyli wprost do odlewni.
— Otwórz pan te drzwi — rzekł d’Estourville do Askania.
Serce młodzieńca ścisnęło się miotane okropnem przeczuciem; jednak ponieważ wahanie mogłoby obudzić podejrzenia, wręczył więc klucze prewotowi.
— Weźcie tę drabinę — rzekł prewot do straży.